Dziadek FRANCISZEK TOKARZ

image_26611Kluczowa postać w tej osobistej podróży przez pokolenia, dramaty wojen, rzezi i zawiłych losów rodziny, która musiała uciekać z własnego domu, aby przeżyć. Mityczny dziadek o którym przez lat wiele coś się słyszało, ale tak naprawdę nikt o nim nic konkretnego nie wiedział, ani nie mówił…

Mam nadzieję, że w kolejnych etapach poszukiwań uda się przywrócić pamięć o Nim i o Jego życiu, o tym Kim był, skąd pochodził, tak, aby zbudować wokół Jego postaci legendę, który przetrwa w pamięci kolejnych pokoleń, w tym moich własnych dzieci…

Zaczyna się niesamowicie, niczym z bajki o księciu na białym koniu, który przyjechał po swoją królewnę (czytaj: babcię). Wiem, może trochę banalne, ale na pozór taki banalny epizod może kształtować całe spojrzenie na człowieka, na to jak potem sam postrzega swoją rodzinę i jak ją wspomina. Tak w każdym razie zapamiętała Go kuzynka Mariola z opowieści swojej mamy i to dzięki niej zaczęła się cała ta przygoda i poszukiwania zagubionego gdzieś w zatartych wspomnieniach dziadka Franciszka Tokarza…


4Franciszek Tokarz pojawił się w Łodynie Nowej – rodzinnej miejscowości babci Salomei Sawczyn – w latach 20. XX wieku, prawdopodobnie między 1928 a 1930 rokiem…

Przyjechał rzekomo z „Centralnej Polski”, mówili też, że „Mazur” bo wymowa jakaś inna, inna od wschodniej i że niby zacięty jak mazur – w trakcie poszukiwań pojawiła się jedna z wersji, że rzekomo faktycznie wyjechał sam lub wyjechali całą rodziną na Mazury w jakimś okresie i stamtąd Franciszek pojechał potem dalej na wschód. Ostatecznie jednak żadna z wersji z mazurami do tej pory się nie potwierdziła. Tak po prostu często określano na Kresach rodaków przybyłych z głębi kraju…

Śledząc na początku losy Tokarzy podejrzewałem, że Franciszek przybył być może z okolic Podhala i być może właśnie góralska gwara sprawiała, że „mówi inaczej”. Region Podhala i Małopolska oraz część Świętokrzyskiego to rejony, gdzie od przełomu XIX i XX wieku, aż do dzisiaj można odnaleźć całe rodziny Tokarzy…


Pochodzenie nazwiska Tokarz – notowane oficjalnie w Polsce od 1445 roku – pochodzi od tokarza ‘rzemieślnika specjalizującego się ówcześnie w obróbce drzewa


I tutaj się nie myliłem, poszukiwania trwały dość długo, najpierw udało się odczytać z metryki urodzenia ojca Zygmunta dane dziadka: Franciszek ur. w 1908 roku w Krakowie, poszukiwania ruszyły więc do przodu:

– USC w Krakowie, Archiwum arcybiskupa Basiaka z Krakowa, Archiwum Narodowe w Krakowie i na koniec jeszcze USC UM Warszawy, Wydział Ksiąg Zabużańskich i w końcu się udało!

Szybko się okazało, że dane z metryki taty były błędne – odtworzony akt urodzenia wydany w 1964 roku przez USC we Wrocławiu został źle odczytany – zamiast Maków odczytano Kraków, z datą też sobie nie poradzili, ale dzięki dokumentom z Warszawy wiemu już jak było na prawdę…


DZIADEK FRANCISZEK TOKARZ URODZIŁ SIĘ W GRZECHYNI 23.02.1901 ROKU!

BYŁ SYNEM WINCENTEGO TOKARZA I PAULINY TOKARZ Z DOMU BISAGA!

Po sprawdzeniu kilku miejscowości o nazwie Maków w różnych rejonach Polski potwierdziło się jednak pochodzenie z Makowa Podhalańskiego, a dokładnie z miejscowości Grzechynia koło Makowa!

Franciszek


Franciszek z prawego łoża urodzony dnia 23.02.1901 roku, podany do chrztu 24.02.1901 roku w parafii Grzechynia, zamieszkały w domu nr 307.
Chrztu udzielił ks. Jakub Morajka
Dziecko Wincentego Tokarza – zagrodnika (robotnika wiejskiego), który jest prawowitym synem Michała i Katarzyny z domu Kudzia
Z matki Pauliny będącej prawowitą córką Wojciecha Bisaga i Wiktorii Ślizowicz
Rodzice chrzestni: Wojciech Tatara oraz Marianna, wdowa po Józefie Małysie
Świadek: Anna Janik


Z tych bezcennych dokumentów odnalezionych w USC Makowa Podhalańskiego oprócz samych faktów dotyczących Franciszka poznajemy również dane pozostałych członków rodziny, czyli naszych pradziadków Wincentego i Pauliny, ale również prapradziadków! Michała i Katarzynę od strony Wincentego i Wojciecha i Wiktorię od strony Pauliny. Dodatkowo odnaleziono tam również akt urodzenia starszego brata Franciszka –  Antoniego, urodzonego w 1892 roku.

To otwiera nam drzwi do dalszych dokładniejszych poszukiwań konkretnych już osób…


Do ważnych informacji jakie do tej pory udało się ustalić należy również to, że Franciszek miał ponoć czwórkę rodzeństwa.:

Wraz z Franciszkiem na wschód przybyła również Jego siostra Jadwiga, która poznała tam Ukraińca za którego wyszła za mąż i zamieszkała potem wraz z mężem w miejscowości Sokola – Соколя. – miejscowość w rejonie Buskim niedaleko Łodyny Nowej. Po ślubie nazywała się po mężu Postoluk, miała trójkę dzieci: Nastię, Teklę i Michała. Jadwiga wraz z mężem dawno już nie żyją, ale ponoć dalej w Sokoli mieszkają jej dzieci, syn Michał próbował się nawet kontaktować jakiś czas temu z rodziną w Polsce – jeśli inne poszukiwania nie przyniosą żadnego rezultatu to być może kontakt z Michałem Postolukiem będzie nieunikniony aby odtworzyć chociaż część kresowej historii rodziny Tokarz.

Jadwiga podczas rzezi wołyńskiej była ponoć torturowana przez bandy UPA, „darto z niej pasy”, przeżyła jednak szczęśliwie, mimo to blizny i pamięć po tym dramacie zostały na całe życie. (do sprawdzenia)

05.06.1945 – Sokole (pow. Kamionka Strumiłowa, woj. tarnopolskie) – 16 zabitych przez bojówkę SB OUN Kupiaka.

Były również jeszcze dwie siostry –  o jednej wiadomo tylko tyle, że na skutek jakiegoś mezaliansu szybko opuściła dom rodzinny i nie utrzymywała potem kontaktów z rodziną… druga miała na imię Helena o czym właśnie dowiedzieliśmy się od kuzynki Uli Kozackiej.

Helena jak się okazuje była matką Adama Mikołajczyka, który mieszkał wiele lat we Wrocławiu i tutaj zmarł kilka lat temu. Mieliśmy okazję spotykać się raz na jakiś czas, przeważnie u cioci Józefy Kozackiej, siostry mojego ojca Zygmunta. Adam był kuzynem Józefy i cały czas utrzymywali ze sobą kontakt, a Ja nawet pojęcia nie miałem, że to tak bliska rodzina od strony mojego/naszego dziadka Franciszka! Adam urodził się ponoć tak jak Józefa w 1932 lub 31 roku, matka Helena była wtedy bardzo młoda, miała 16-18 lat, potem w wieku 20 lat urodziła drugie dziecko i podczas tego porodu zmarła. To pozwala ustalić, że była prawdopodobnie najmłodszym dzieckiem Pauliny i Wincentego Tokarz.

 Był również brat Antoni ur. W 1892 roku w Grzechyni koło Makowa Podhalańskiego – Antoni został księdzem, co było ponoć wielką dumą dla rodziny Tokarzy, mimo to rzekomo Antoni też potem nie utrzymywał kontaktów z rodziną..


Idźmy jednak dalej opierając się na faktach z opowiadań kuzynki Marioli:

Arrival_of_'Königin_Luise'_in_Fremantle,_W.A._-_3_August_1919_(24299353089)Przyjechał bogaty Pan z dużym majątkiem, tak mawiali. Franciszek spędził ponoć wiele lat za oceanem w mitycznej Ameryce, był tam ze swoim ojcem Wincentym. Po powrocie do kraju postanowił osiedlić się na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej, gdzie łatwiej było o ziemię i dobre gospodarstwo. Pewne jest, że Franciszek po przybyciu na Kresy na początku osiedlił się/zamieszkał w miejscowości Wolica Derewlańska w rejonie Buskim, a stamtąd trafił do Łodyny Nowej, gdzie zamieszkiwał pradziadek Michał Sawczyn wraz z dziećmi.

Z dalszych ustaleń wynika, że po przybyciu do Wolicy Derewlańskiej (ta miejscowość wpisana jest w akcie ślubu dziadka) zanim trafił do Łodyny, a być może działo się to w tym samym czasie, dziadek zakupił już przed ślubem działkę w Dołhe Medenice koło Drohobycza i tam wybudował dom i założył gospodarstwo rolne wyposażając je w odpowiedni sprzęt (część tego sprzętu była na kredyt, który rzekomo spłacili całkowicie po ślubie z babci posagu jak już razem zamieszkali w Dołhe)

FB_IMG_1524216091792Próbuję ustalić też od długiego czasu historię emigracji Franciszka i Jego ojca do Ameryki, ale niestety bez większych efektów, być może kiedyś uda się dokładniej opisać cały ten jakże ważny epizod…

Babcia Salomea kochała się zanim poznała dziadka Franciszka w Ukraińcu, którego pradziadek Michał nie tolerował więc pojawienie się na horyzoncie Franciszka Tokarza nie mogło być niezauważone. Młody, bogaty, Polak z krwi i kości i do tego chrześcijanin, może i takie były czasy, ale dla pradziadka jasne było, że lepszej partii i kandydata na męża dla Jego córki Salomei ze świecą szukać…

Michał przyprowadził czym prędzej Franciszka do Salomei i tak się zaczęło… na pewno wiele ciekawych historii miało miejsce po drodze, ale jakie by one nie były skończyło się ślubem dziadka i babci dokładnie 13 września 1930 roku…



Ślub zawarto 13 września 1930 roku w parafii Horpiń. (do tej parafii od 1919 roku należała wieś Łodyna Nowa) Ślubu udzielił ks. Aleksander Dobrowolski

Pan młody Franciszek Tokarz ur. 23.02.1901 roku, syn Wincentego i Pauliny Bisaga, urodzony w Makowie, zamieszkały w Wolicy Derewlańskiej (wieś niedaleko Sokali i Łodyny Nowej – tam prawdopodobnie przybył na początku jak pojawił się na Kresach)

Panna młoda Salomea Sawczyn, ur. 02.07.1910 roku, córka Michała i Zofii Karczmarskiej, urodzona i zamieszkała w Łodynie Nowej.

Świadkowie: Tomasz Barski i Michał Łuczkiewicz


Tutaj jeszcze jeden epizod z tej historii choć nie wiem czy znajdę właściwe słowa, aby go opisać… Być może to tylko koloryzowana opowieść z tamtych czasów, ale Mariola z takim zapałem opowiadała o tej dziwnej i trochę śmiesznej historii, że nie sposób jej pominąć, nawet gdyby okazała się nie do końca prawdziwa..

Franciszek przyjechał na koniu prosić Michała o rękę Salomei, wjechał na koniu do domu – drzwi rzekomo były duże i szerokie, a izba wysoka – stanął na środku izby nie zsiadając z konia. Było to prawdopodobnie jakoś w okolicy świąt Bożego Narodzenia bo na stole leżało siano zgodnie z tradycją czekające na świątecznym stole na gości. Koń chętnie skosztował tego siana gdy je ujrzał, co pradziadek uznał za znak na szczęście. Chwilę potem koń nasycony zarzucił ogonem i „narobił” na środek podłogi… pradziadek uznał to za jeszcze większe szczęście, teraz już było pewne, że od ślubu nie ma odwrotu…

Witamy Was chlebem i solą...Ślub odbył się w Łodynie Nowej, Franciszek Tokarz i Salomea Tokarz stanęli na ślubnym kobiercu. Babcia dostała w posagu od ojca 200 dolarów, ponoć majtek dość spory w tamtych czasach, cała wieś bawiła się na weselu, a pół wsi to Sawczyny jak mówiła moja kuzynka Mariola.

Niedługo po weselu Pan młody zabrał świeżo poślubioną żonę i wyruszyli na południe od Łodyny w okolice miasteczka Medenice koło Drohobycza – kolonia Dołhe Medenickie, tam też zamieszkiwali szczęśliwie przez kolejne lata, tam przyszły na świat ich dzieci, wnuki pradziadka Michała i prababci Zofii:

W 1932 roku córka Józefa (prawdopodobnie rok wcześniej, gdyż świadomie „zfałszowano Jej datę urodzenia, aby uniknęła wywózki na przymusowe roboty lub przed innymi represjami wojennymi), w 1934 syn Zygmunt, a trzy lata później  w 1937 roku drugi syn Zbigniew – wszyscy Tokarze…


Spisując te wszystkie wspomnienia i fakty naszła mnie akurat taka refleksja w tym miejscu:

Tak się złożyło, że szczęśliwie mam troje dzieci, mogę więc rzec, że rodzinna tradycja została przeze mnie zachowana. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, że u nas Tokarzy to chyba jakieś zobowiązanie wobec historii i tej właśnie tradycji, gdyż niemal w każdym pokoleniu, które do tej pory udało się poznać, dzieci zawsze było wiele…

Pradziadek Michał miał jak udało się ostatnio dokładniej ustalić pięcioro dzieci, potem dziadek Franciszek troje, pradziadek Wincenty pięcioro no i  mój ojciec Zygmunt miał nas troje, czyli kolejne pokolenia Tokarzy odpowiedzialnych za zachowanie rodu mają wysoko podniesioną poprzeczkę, ciekawe co na to mój syn Filip?


W całej tej historii o dziadku nie ma niestety szczęśliwego zakończenia, dziadek Franciszek zmarł przedwcześnie, bo był jak mówi Mariola „przed czterdziestką”. Było to ok. 1938/39 roku, zmarł nagle na „skręt kiszek”, pośpiesznie pochowany, było ponoć upalne lato wtedy. Smutne jest to, że w całym tym dramacie nie było przy nim babci, bo wyjechała w tym okresie odwiedzić rodzinne strony w Łodynie niczego się nie spodziewając. O śmierci męża dowiedziała się dopiero po powrocie do domu, kiedy dziadek był już pochowany. Niedługo potem wybuchła wojna zmuszając wielu ludzi do tułaczki w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Losy babci i jej drogę z Dołhe do Wrocławia opisałem w materiale o Salomei, ale na pewno jeszcze nie raz będzie okazja powrócić do tej historii, kiedy tylko pojawią się nowe fakty i informacje…

Wracając do losów dziadka i babci z żalem trzeba powiedzieć, że przyszło im żyć w niespokojnych czasach, o historii tej prawdziwej „historycznej” tamtego okresu poświęcę kiedyś osobny rozdział, być może nie jeden…


Po kolejnym spotkaniu z Mariolą w Nowy Rok 2018 Mariola przekazała równie cenną informację, że Jej babcia, czy mama twierdziły, że mój tato Zygmunt był bardzo podobny do swojego ojca, czyli dziadka Franciszka oraz podała kolejny bardzo ważny trop a mianowicie Izę Sawczyn, córkę Pawła Sawczyna, brata babci Sabiny. Iza może mieć/ma prawdopodobnie zdjęcia pradziadków z Łodyny i chyba Franciszka, cóż to byłby za skarb? Trzeba tylko ustalić z nią jak najszybciej kontakt, prawdopodobnie wujek Zbyszek ma do niej telefon – udało się skontaktować z Izą, twierdzi, że ma faktycznie jakieś zdjęcia, obiecała wysłać je do Wrocławia, czekamy z niecierpliwością

ppl8Mój tato, Zygmunt Tokarz, czy podobny do swojego ojca Franciszka? Mam nadzieję, że niedługo się przekonamy…


C.D.N.

1 myśl w temacie “Dziadek FRANCISZEK TOKARZ”

Dodaj komentarz